środa, 28 maja 2014

2. "Może powinnam tam zginąć "

                                                    OBSERWUJ ----------------->

- Nie możesz mnie tu trzymać! - krzyczałam.
 - kto mi zabroni? - usłyszałam zza drzwi męski głos.
- do cholery wypuść mnie ! To nie legalne! Obiecuje że nie pójdę na policję , tylko mnie wypuść !- usiadłam przy drzwiach.
- robię to dla ciebie. Zrozum to ...- to był ten sam chłopak który mnie ogłuszył bym nie mogła skoczyć. Byłam w jasnym pokoju z jednym oknem , były w nim kraty. Żadnej drogi ucieczki. Trzyma mnie tu jakiś psychol. Nawet nie wiem jak wygląda.. Wstałam i ruszyłam z miejsca.
- proszę daj mi odejść - zaczęłam płakać. Usiadłam koło okna i schowałam twarz w dłonie. Byłam nieprzytomna półtorej dnia , porządnie mi przywalił. Drzwi się otworzyły , nie miałam zamiaru uciekać. Sprzałam na zbliżającą się postać-. Max ? - szepnęłam. To syn przyjaciela mojego ojca. Widzieliśmy się tylko kila razy w życiu.
 - Juliet Hayley Carter mnie pamięta - uśmiechnął się i klęknął przy mnie.
- czego chcesz ? - zapytałam.
-chcę być twoim aniołem stróżem , chcę byś była szczęśliwa i bezpieczna. Pozwól mi sobie pomóc. Dziewczyno pozwól się kochać , a ja nauczę cię jak kochać siebie - spojrzał mi w oczy. Chłopak nie zmienił się bardzo. Nadal był łysy , a twarz była identyczna. Przytuliłam się do niego , potrzebowałam tego. Zaczął gładzić mnie po włosach . Długo tak siedzieliśmy , bardzo. Musiałam się otworzyć , a on mnie wysłuchał i pocieszał . Powiedziałam mu wszystko. Opowiedziałam całe swoje życie. Ulżyło mi i to było coś czego potrzebuję .
 - tam jest łazienka , a tu masz ubrania - podał mi kupkę ubrań. Kiwnęłam głową i poszłam w stronę łazienki. Wyglądałam koszmarnie. Ledo się poznałam w odbiciu.

Gdy już byłam czysta , było o wiele lepiej. W końcu wyglądałam jak człowiek. Ubrania to spodnie dresowe i zwykła koszulka na krótki rękawek. Nie. Potrzebuje długi , nie chce mu teraz pokazywać blizn. Gdy wyszłam z łazienki na krześle zobaczyłam bluzę. Od razu ją ubrałam.
- proszę - powiedział i postawił na stoliku talerz z kanapkami. Zjadłam kilka szybko. Potem siedzieliśmy w ciszy.
 - dziękuję. Dziękuję że mi wtedy pomogłeś - tym razem to on mnie przytulił. Czułam się bezpiecznie. Brakowało mi tego , bardzo. Cieszyłam się że wtedy tam był. Gdyby nie on .. Nie było mnie. Może on nie powinien mi pomóc ? Może powinnam tam zginąć?
- prześpij się , jutro porozmawiasz z psychologiem - byłam bardzo zmęczona. Zła energia mnie opuściła. Został tylko smutek . Położyłam się , a chłopak wyszedł. Nie wiedziałam czy zamknął drzwi na klucz czy nie i tak nie miałam zamiaru ciekać. To było jedyne miejsce gdzie czułam się bezpieczna. Zasypiając zastanawiałam się co powiem psychologowi. Chciałam nagadać mu bzdur , zrelaksować się i zabawić... Ten jeden raz.



_________
Jest kolejny rozdział . Podoba się ? Liczę na komentarze :) one bardzo mnie motywują do dalszego pisania i zapraszam do obserwowania bloga ;)

poniedziałek, 26 maja 2014

1. 'Pomyliłam miłość z litością'

Dwa dni temu. 
Nie mam siły. Nie wytrzymam dłużej. Nie potrafię znieść tego ciężaru. To koniec. Po co żyć gdy nie ma dla kogo ? Mój ojciec zmarł pięć miesięcy temu , został zabity. Mama... nigdy jej nie było. Zostawiła nas. Teraz jestem sama. Całkiem sama.
 Znasz to uczucie gdy nie masz się do kogo odezwać? Nikogo nie ma. Nikogo. Na mojej lewej ręce widnieją 'ślady przeszłości' które zrobiłam by zapomnieć o bólu psychicznym. Chciałam by ten ból zastąpił fizyczny. Pragnęłam zagłuszyć tą cholerną pustkę która wierciła we mnie dziury. Teraz już nie potrafię tego zagłuszać , wszystko mnie przerosło. Nie umiem dać sobie rady z najprostszymi czynnościami.
 Po moich policzkach ciekły łzy , zaczęłam biec.
Czy ty rozumiesz ten ból? Nie. Masz rodzinę której na tobie zależy. Ja , ja nie mam nikogo. Jestem sama. Dzisiejszy dzień mnie dobił. Przyszło do mnie dwóch mężczyzn i chcieli pieniędzy , podobno za długi ojca.... Zniszczyli jedyną rzec która została mi po tacie - zegarek na łańcuszku .
Dzięki niemu zawsze czułam że był przy mnie , teraz nie mam kompletnie nic.
 Nie zważając na deszcz , cała przemoknięta brnęłam na przód . Miałam cel i już za chwile do niego dotrę. Nie zwracałam uwagi na ludzi , chciałam tam być jak najszybciej.
W końcu mi się udało.
 Odgarnęłam mokre włosy z twarzy i zobaczyłam swój cel. Most. Tego pragnęłam od dłuższego czasu , wolności . Podeszłam i drżącymi rękami złapałam zimną , mokrą , metalową barierkę. Przełożyłam jedną nogę , potem drugą nadal trzymając się mocno . Palce posiniały z wysiłku.
Spojrzałam na dół. Woda , szybko płynąca - wolna. Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w szum wody. Głośno szumiała. Oderwałam dłonie i uniosłam je do góry . Wystarczyło się odepchnąć.
 - Nie ruszaj się!- usłyszałam za sobą głos , w tej sekundzie otworzyłam oczy. Teraz albo nigdy. Już miałam się odepchnąć gdy ktoś złapał mnie w talii i przeciągnął tak , że spadłam na ulice razem z tą osobą.
 - zostaw mnie !- warknęłam przez płacz i podniosłam się.
-Witaj Panno Brązowooka ! Tylko spokojnie - nie , błagam nie teraz. Ruszyłam w stronę barierki. Nie zważałam na osobę która powstrzymała mnie za pierwszym razem. 
- wybaczysz mi to - po czym poczułam silne uderzenie , a świat zawirował mi przed oczami. Jedyne co pamiętam to niebiesko-szare oczy wpatrzone we mnie z ... Miłością? Tak . To zdecydowanie to uczucie , którego nie widziałam tak długi czas... A może pomyliłam miłość z litością?