- Wybudza się - to
pierwsze słowa które usłyszałam. Nie mogłam ruszyć żadną częścią ciała ,
nie mogłam wydać z siebie dźwięku , nie byłam w stanie otworzyć powiek.
Umarłam? Czy jeszcze nie? Nie wiedziałam co się dzieje , ile spałam?
Kilka godzin? Dzień? Góra dwa. Przypominałam sobie wszystko... Max! Co z
nim?! Z całych sił spróbowałam otworzyć oczy , muszę się dowiedzieć co z
nim! Udało się . Jasne światło zaczęło razić mnie w oczy , ale wiem
jedno : żyję , bo to raczej niebo nie jest , do nieba by mnie nie
wzięli.
Obraz zaczyna nabierać ostrości. Nie znam tego mężczyzny , chwila. To lekarz , jestem w szpitalu. Mogłam się domyślić. Ktoś jest obok. Widzę go , to George. Patrzy na mnie ze łzami w oczach . Próbuję wymówić jego imię niestety usta tylko się poruszyły. Nie wyszedł z nich żaden dźwięk.
- jestem tu Pani Brązowooka , jestem dla ciebie - szepcze. Co się stało ?! Czemu on płacze ? Czy jest ze mną aż taķ źle?
- Pani Carter czy widzi mnie pani i słyszy?-patrzę na lekarza
-tak- chrypnięcie, ledwo słychać.
- była pani w śpiączce da tygodnie , ze względu na poważne...- nie słuchałam. Dwa tygodnie! Dwa tygodnie z życia wyjęte , a ja nic nie poczułam. Co się wtedy działo? Wzrok przeniósł się na Maxa który uśmiechał się , ale był smutny. Poczułam że pragnę go pocałować. Przestań! To nie jest odpowiednia chwila - ...czy rozumie pani? - nie wiem o co mu chodzi ale potakuje.
- dlacze.. Nie mogę się ruszyć- wkładam w mowę wszystkie siły jednak głos i tak się łamie.
- ciało jeszcze jakiś czas będzie takie po czym czucie powinno wrócić - powinno , co znaczy że nie musi , a może - teraz panią zostawię gdyby coś - zwrócił się do mojego towarzysza - wie pan gdzie mnie szukać - potem leżałam w ciszy jakieś pół godziny . Powoli ruszałam pacami , stopami , nogami , głową. Zobaczyłam że jestem odkryta , leżę w krótkich spodenkach i koszulkę z rękawem 3/4 . Było widać blizny na rękach i udach. Max na chwile zatrzymał na nich wzrok. Musiał je widzieć w ciągu tych dwóch
Obraz zaczyna nabierać ostrości. Nie znam tego mężczyzny , chwila. To lekarz , jestem w szpitalu. Mogłam się domyślić. Ktoś jest obok. Widzę go , to George. Patrzy na mnie ze łzami w oczach . Próbuję wymówić jego imię niestety usta tylko się poruszyły. Nie wyszedł z nich żaden dźwięk.
- jestem tu Pani Brązowooka , jestem dla ciebie - szepcze. Co się stało ?! Czemu on płacze ? Czy jest ze mną aż taķ źle?
- Pani Carter czy widzi mnie pani i słyszy?-patrzę na lekarza
-tak- chrypnięcie, ledwo słychać.
- była pani w śpiączce da tygodnie , ze względu na poważne...- nie słuchałam. Dwa tygodnie! Dwa tygodnie z życia wyjęte , a ja nic nie poczułam. Co się wtedy działo? Wzrok przeniósł się na Maxa który uśmiechał się , ale był smutny. Poczułam że pragnę go pocałować. Przestań! To nie jest odpowiednia chwila - ...czy rozumie pani? - nie wiem o co mu chodzi ale potakuje.
- dlacze.. Nie mogę się ruszyć- wkładam w mowę wszystkie siły jednak głos i tak się łamie.
- ciało jeszcze jakiś czas będzie takie po czym czucie powinno wrócić - powinno , co znaczy że nie musi , a może - teraz panią zostawię gdyby coś - zwrócił się do mojego towarzysza - wie pan gdzie mnie szukać - potem leżałam w ciszy jakieś pół godziny . Powoli ruszałam pacami , stopami , nogami , głową. Zobaczyłam że jestem odkryta , leżę w krótkich spodenkach i koszulkę z rękawem 3/4 . Było widać blizny na rękach i udach. Max na chwile zatrzymał na nich wzrok. Musiał je widzieć w ciągu tych dwóch
tygodni. Oszczędziłam mu widoku sznyt na brzuchu. Odnalazł moje oczy swoim
wzrokiem. Nie widziałam w nich smutku , to było coś gorszego -
współczucie. Łzy poleciały po moich policzkach.
- Nie chcę wiedzieć , jeśli ty nie chcesz mówić - szepnął. Zapunktował u mnie tymi słowami , bardzo.
- przytul mnie - wychrypiałam i już po chwili czułam jego zapach przy sobie. Wspaniały zapach jego ciała. Bezpieczna , w końcu - tak się czułam. On jest wspaniały , nie znam kogoś takiego . Ja tylko sprowadzam na niego kłopoty. Jestem jak kula u nogi. Nie wiedziałam kiedy - zasnęłam.
***
Max spał na krześle obok , a obudziłam mnie pielęgniarka. Blondynka , niebieskooka , niska od razu zapamiętałam jej twarz. Była śliczna i wydawała się miła.
- wyniki wyglądają normalnie - tłumaczyła przeglądając kartę - ale musi pani tutaj zostać do puki wszystko w środku się nie zagoi. Jak tłumaczył lekarz , byliśmy zdziwieni ze to nie była śmiertelna rana , ale jest pani silna i ma dla kogo żyć - tu spojrzała na śpiącego chłopaka - Był tu z panią od początku , a sam powinien leżeć w łóżku. Jego obrażenia nie są bardzo poważne ale jednak- po chwili opuściła moją sale , a on lekko pochrapywał pogrążony w śnie. Pod oczami miał sine plamy i spał twardo. Męczysz go - usłyszałam w swojej głowie - przez ciebie nie może normalnie żyć. Przez ciebie trafił do szpitala , prawie umarł. Narażasz go . Niedługo przez ciebie zginie , ty będziesz odpowiedzialna za kego śmierć. Zostaw go , zostaw..- głos był cichy ale ostry. Czy powinnam go posłuchać? Chcesz by zginał? To dobry człowiek a ty wpakowałaś się w jego życie niszcząc je. Zostaw go ... Zmarnujesz jego szanse na lepsze życie ... Złapałam się za głowę - Zostaw.. Chcesz patrzeć jak ranisz go kolejny raz? Zostaw , zostaw...
- Nie chcę wiedzieć , jeśli ty nie chcesz mówić - szepnął. Zapunktował u mnie tymi słowami , bardzo.
- przytul mnie - wychrypiałam i już po chwili czułam jego zapach przy sobie. Wspaniały zapach jego ciała. Bezpieczna , w końcu - tak się czułam. On jest wspaniały , nie znam kogoś takiego . Ja tylko sprowadzam na niego kłopoty. Jestem jak kula u nogi. Nie wiedziałam kiedy - zasnęłam.
***
Max spał na krześle obok , a obudziłam mnie pielęgniarka. Blondynka , niebieskooka , niska od razu zapamiętałam jej twarz. Była śliczna i wydawała się miła.
- wyniki wyglądają normalnie - tłumaczyła przeglądając kartę - ale musi pani tutaj zostać do puki wszystko w środku się nie zagoi. Jak tłumaczył lekarz , byliśmy zdziwieni ze to nie była śmiertelna rana , ale jest pani silna i ma dla kogo żyć - tu spojrzała na śpiącego chłopaka - Był tu z panią od początku , a sam powinien leżeć w łóżku. Jego obrażenia nie są bardzo poważne ale jednak- po chwili opuściła moją sale , a on lekko pochrapywał pogrążony w śnie. Pod oczami miał sine plamy i spał twardo. Męczysz go - usłyszałam w swojej głowie - przez ciebie nie może normalnie żyć. Przez ciebie trafił do szpitala , prawie umarł. Narażasz go . Niedługo przez ciebie zginie , ty będziesz odpowiedzialna za kego śmierć. Zostaw go , zostaw..- głos był cichy ale ostry. Czy powinnam go posłuchać? Chcesz by zginał? To dobry człowiek a ty wpakowałaś się w jego życie niszcząc je. Zostaw go ... Zmarnujesz jego szanse na lepsze życie ... Złapałam się za głowę - Zostaw.. Chcesz patrzeć jak ranisz go kolejny raz? Zostaw , zostaw...
I zdałam
sobie sprawę że to prawda. Rujnuje mu życie , niszczę je. Miałam jedno
wyjście - zniknąć z niego. Podniosłam się czując lekki ból w brzuchu
robiłam to wolno. Złapałam bluzę i sprawdzając czy nikt nie patrzy
podeszłam do drzwi
Zerknęłam ostatni
raz na chłopaka , na szafce leżała jego kurtka. Podeszłam do niej cicho i wyjęłam z portfela wszystkie pieniądze . Spojrzałam na notesik który
tam był. Chwyciłam ołówek i napisałam:
Max , Prawda jest taka że jestem dla ciebie zbyt zła. Nie chce Cię zniszczyć tak , jak zrobiłam to z sobą. Przepraszam za wszystko.
Kocham cię , Ley .
I odłożyłam go na bok. Poczułam łzy w oczach , ale właśnie to było odpowiednie wyjście. Wychodząc spojrzałam na niego ostatni raz , spał spokojnie. Tak będzie lepiej. Gdy tylko przekroczyłam próg szpitala zaczęłam biec. Dawałam z siebie wszystko by szybko oddalić się od tych wspomnień. Bose nogi uderzały o kałuże rozchlapując wodę na boki. Typowa Londyńska pogoda - deszczowo. Obejrzałam się do tyłu jakby ktoś mnie gonił. Goniły mnie wspomnienia. W końcu nie miałam siły , a brzuch bolał. Ustałam i zaczęłam łapać płytkie oddechy rozglądając się . Szukałam wyjścia tej sytuacji. Taksówka była idealnym rozwiązaniem.
- do Sydney - zakomunikowałam wsiadając. Starszy pan spojrzał na mnie podejrzliwie.
- to daleko. Udowodnij że zapłacisz - wyjęłam z kieszeni pogniecione banknoty - zasalutował i ruszył. W radio leciały jakieś stare piosenki , patrzałam w okno jak zostawiam w tyle przeszłość.
- może zawieźć cie do szpitala? Wszytko dobrze? - zapytał.
- tak . Niech pan jedzie i się nie wtrąca - już więcej się nie odezwał. Czułam pulsujący ból co nie dawało mi zasnąć. Droga była długa. Pod koniec gdy odsunęłam rękę zobaczyłam na niej krew. Była też na bluzie. Przeklinałam pod nosem . Zapłaciłam i wysiadłam. Ruszyłam uliczką patrząc jak na niebie zaczyna pojawiać się słońce. Byłam słaba , a w głowie mi się kręciło. Nie mam żadnego pomysłu co dalej. Głowa zabolała i upadłam. Nie miałam siły się ruszyć. Umrę na ulicy?
_____
zaskoczenie ? :3 dobrze ! Liczę na więcej komentarzy to moja motywacja :)
Max , Prawda jest taka że jestem dla ciebie zbyt zła. Nie chce Cię zniszczyć tak , jak zrobiłam to z sobą. Przepraszam za wszystko.
Kocham cię , Ley .
I odłożyłam go na bok. Poczułam łzy w oczach , ale właśnie to było odpowiednie wyjście. Wychodząc spojrzałam na niego ostatni raz , spał spokojnie. Tak będzie lepiej. Gdy tylko przekroczyłam próg szpitala zaczęłam biec. Dawałam z siebie wszystko by szybko oddalić się od tych wspomnień. Bose nogi uderzały o kałuże rozchlapując wodę na boki. Typowa Londyńska pogoda - deszczowo. Obejrzałam się do tyłu jakby ktoś mnie gonił. Goniły mnie wspomnienia. W końcu nie miałam siły , a brzuch bolał. Ustałam i zaczęłam łapać płytkie oddechy rozglądając się . Szukałam wyjścia tej sytuacji. Taksówka była idealnym rozwiązaniem.
- do Sydney - zakomunikowałam wsiadając. Starszy pan spojrzał na mnie podejrzliwie.
- to daleko. Udowodnij że zapłacisz - wyjęłam z kieszeni pogniecione banknoty - zasalutował i ruszył. W radio leciały jakieś stare piosenki , patrzałam w okno jak zostawiam w tyle przeszłość.
- może zawieźć cie do szpitala? Wszytko dobrze? - zapytał.
- tak . Niech pan jedzie i się nie wtrąca - już więcej się nie odezwał. Czułam pulsujący ból co nie dawało mi zasnąć. Droga była długa. Pod koniec gdy odsunęłam rękę zobaczyłam na niej krew. Była też na bluzie. Przeklinałam pod nosem . Zapłaciłam i wysiadłam. Ruszyłam uliczką patrząc jak na niebie zaczyna pojawiać się słońce. Byłam słaba , a w głowie mi się kręciło. Nie mam żadnego pomysłu co dalej. Głowa zabolała i upadłam. Nie miałam siły się ruszyć. Umrę na ulicy?
_____
zaskoczenie ? :3 dobrze ! Liczę na więcej komentarzy to moja motywacja :)